Drewno, drewno, wszędzie drewno! Od głębokiej czekolady, przez ugier, po jasny beż. Uwielbiam tą grę odcieni. W puszczańskich wsiach to podstawowy budulec, kiedyś dostępny dosłownie “za płotem”. Ileż trzeba było się napracować, bez prądu, bez maszyn z marketu, by rozciąć wszystkie deski, nadać wgłębienia okiennicom, zaciąć bale, wyfrezować drzwi, wyoblić szczyty sztachet i wyciąć koronkowe ozdoby. A potem to złożyć! Na styk, na ścisk, przez idealne spasowanie wszystkich elementów. Gdzieniegdzie używając gwoździ. Czasem tych wykutych przez zręczne dłonie kowala. Teraz nikt nie ma na to czasu, chęci ani pieniędzy. A kiedyś? Czasu, pieniędzy jak i technologii na wsi było o wiele, wiele mniej. Za to chęci zdaje się było więcej. A na pewno więcej było wiedzy, przekazywanej z pokolenia na pokolenie.
2 thoughts on “Wspomnienie jesieni – Łaźnie, Pieczonka, Surażkowo, Turo”
Uwielbiam spokój, który towarzyszy wycieczkom po polskich wsiach. Fajnie uchwyciłaś to na zdjęciach. No i świetny blog, jestem fanką!
spóźnione dziękuję <3