BLOG

Wszystkie drogi prowadzą do…. krzyże i kapliczki przydrożne okolic Niemczyna.

Witajcie. 

Na tą wycieczkę wybrałam się w czerwcu 2019, więc można uznać, że post usiłuję skończyć od niemal roku 😉 Wybrałam jeden z moich najulubieńszych terenów, okolice przepięknej wsi Niemczyn. Większość krzyży oznaczę na mapach Google, zapraszam do odtworzenia trasy na żywo. Nieziemskie, skansenowe widoki otoczone spokojem Podlasia gwarantowane.

Przeczytajcie ten post niezależnie od wyznawanej przez Was wiary. Jeśli nie wiążecie się z żadną – to też post dla Was. Religia chrześcijańska wgryzła się trwale w polskie tradycje. Równie mocno przeniknęła w nasz krajobraz kulturowy, tworząc z nim wspólną historię. Skąd się wzięły krzyże i przydrożne kapliczki? Z jakich powodów jest ich coraz mniej i dlaczego należy otaczać je szczególną opieką? O tym opowiem Wam dzisiaj. 

 

Zaczynamy od drogi łączącej wsie Łomy i Bombla. Przy skrzyżowaniu prowadzącym w kierunku miejscowości Zdroje dobre parę lat temu ktoś posadził topolę. Topola, jak na topolę przystało, rośnie szybko, jednak rozmiar tej nawet na mnie zrobił wrażenie. To skrzyżowanie miejscowi upatrzyli sobie szczególnie. Topole zdobią dwie proste kapliczki nadrzewne, niestety pozbawione jakichkolwiek inskrypcji. Jedna z nich zdaje się mieć kształt serca. 

Dokładnie przy tym samym skrzyżowaniu możemy odnaleźć kilka innych obiektów sakralnych. Jednym z nich jest współczesny (ale bardzo udany! ) krzyż przydrożny  z intencją. Takie krzyże z intencjami nazywamy wotywnymi. Polecały one rodzinę lub całą wieś opiece Boskiej. Niektóre noszą na sobie inskrypcje dziękczynne, np. za szczęśliwy powrót z wojny bliskiej osoby. Najczęściej umieszczanym na krzyżach napisem był fragment suplikacji ” (…)od powietrza, głodu, ognia i wojny, Wybaw nas Panie! (…)” 

Dlaczego tak chętnie stawiano krzyże i kapliczki przy drogach? Mniej istotne, że zdobiły nieco bardziej “dziki” krajobraz i bardziej zwracały uwagę przejezdnych. Ważniejsze, że otaczały swoją opatrznością ludność okolicznych wsi i podróżnych. W przeszłości pełniły też funkcję drogowskazów i znaków orientacyjnych. Świadczyły o pobożności mieszkańców. Rozdroża nie miały pozytywnego wydźwięku w symbolice – kojarzono je ze złymi mocami, trudem życia i ciężkimi decyzjami, zupełnie jak w powiedzeniu “znaleźć się na rozstaju dróg”. Więc i tutaj korzystano z dodatkowej ochrony. Kapliczki nadrzewne szczególnie chętnie umieszczano na lipach i jesionach – gatunkach symbolicznych. O symbolice roślin napiszę kiedy indziej, bo to temat rozległy jak rzeka (no, może jak rzeka sprzed czasu suszy…). 

Krzyże i kapliczki strzegły też miejsc szczególnie niebezpiecznych – skrajów lasów, w których mogły czyhać złe (jeszcze pogańskie…?) moce lub zbójnicy. Czuwały nad brzegami rzek i strumieni. W kapliczkach związanych z sąsiedztwem wody często umieszczano postać Świętego Jana, patrona rybaków i żeglarzy, by strzegł wędrowców przed utopieniem.  Kapliczki stawiano w miejscach bitew, mordów i mogił wojennych.  A także tam, gdzie spotkała kogoś niespodziewana śmierć i tam gdzie życie odbierali sobie samobójcy. Przejeżdżając koło takiego miejsca warto było podnieść z ziemi kamyk i rzucić go na stos obok. Istnieją też twierdzenia o pogańskich pochodzeniu kapliczek, ale jeszcze wrócę do tego tematu. 

Sporo okolicznych krzyży pochodzi z drugiej połowy XIX wieku. Oczywistym jest fakt, że krzyże metalowe najlepiej przetrwały próbę czasu. Były wykonywane z żeliwnego odlewu bądź kute ręcznie z żelaza. Jeśli chcielibyście obejrzeć więcej krzyży z tej epoki polecam udać się w okolice Janowa (pow .Sokólski), paręnaście km na zachód północ od wsi Zdroje. W tamtych okolicach zachowało się naprawdę dużo metalowych krzyży, szczerze – na widok niektórych przechodzą mnie ciarki.  W tych okolicach krzyże żeliwne i kute chętnie zdobiono postaciami cherubinów (raczej nie putto, z uwagi na symbolikę Arma Christi) . Równie często pojawia się motyw czaszki i szkieletu. Nowe krzyże – jak ten uwieczniony w prawej ilustracji) da się łatwo odróżnić. Co ciekawe – ktoś mniej lub bardziej świadomie powtórzył motyw promieni słońca w zdobieniu współczesnego krzyża (zdjęcie na dole po prawej).

Skręcamy w stronę wsi Zdroje. Wsie są połączone różnymi drogami, jednak ja lubię jeździć tymi starszymi i rzadziej uczęszczanymi. Następny krzyż, również przydrożny ukryty był w zbożu. Nie chciałam deptać komuś uprawy, więc zdjęcie jest jakie jest. Może droga kiedyś przebiegała bliżej krzyża? Kto wie… 

W połowie drogi do wsi Zdroje stoi też krzyż drewniany. Zwróćcie uwagę, na współcześnie dorobione drewniane elementy. Ktoś osadził starą podstawę w metalowej kotwie.  W zaroślach znalazłam spróchniałe ramię krzyża. Warto się pokręcić wokół starych obiektów sakralnych, często widać wokół ślady po starszych konstrukcjach. Przy odrobinie szczęścia udaje się wypatrzeć ułamane kute elementy zdobnicze. Ratowanie starego krzyża to żadna nowość. Już kiedyś skracano i stawiano powtórnie krzyże. Wystarczy zwrócić uwagę, że najbardziej nadgryzione zębem czasu obiekty mają  proporcje zmienione w skutek wielokrotnego przycinania podstawy. Z opowieści starszych osób wiem też, że niektóre krzyże palono w przykościelnych kuchniach, wypiekając na płycie pieca komunikanty.

Kolejny krzyż metalowy. Zdaje się, że datowany na 1912, ale napis jest na tyle nieczytelny, że pozostawię to bez pewności. Krzyż został wykonany z giętych, metalowych taśm. Część elementów (Matka z Dzieciątkiem, zwieńczenia) utworzono z odlewu. Na moim zdjęciu słabo to widać, ale w  gąszczu tarniny uchował się krzew ozdobnej odmiany dzikiej róży, rośliny symbolicznej, chętnie sadzonej u podnóża krzyży i kapliczek.

krzyż kapliczka podlasie

Dwa krzyże przed samymi Zdrojami. Oba bardzo zniszczone. Pierwszy z nich ktoś zabezpieczył podporami. W drewnie widać skośne wyżłobienia. Są to pozostałości po “daszku” ze skośnych desek umieszczonych nad postacią Chrystusa. Krzyże w tym stylu zwykle widuję w okolicach Moniek i Knyszyna, więc nieco się zaskoczyłam. Drugi krzyż, na lewym zdjęciu, miał wbite gwoździe w pionowej linii, co sugeruje, że zdobiły go kiedyś symbole Bożej Męki. 

Tu z lekka odejdę od tematu, ale po prostu musiałyśmy (zwiedzałam razem z przyjaciółką) się przytrzymać przy tym budynku. Przepiękny, stary dom w środku wsi Zdroje z bardzo ozdobną werandą. Zakochałam się od pierwszego wejrzenia. W ogrodzie zachowały się resztki roślinności ozdobnej, w tym kaliny, lilaków, piwonii, liliowców i uwiecznionych na poniższym zdjęciu orlików. Najbardziej moje serce skradła studnia. Wykopana w linii ogrodzenia, służyła całej wsi. Umocniono ją bez użycia cembrowiny! To była pierwsza studnia konstrukcji zrębowej jaką widziałam. Coś wspaniałego. I ta data 1883. Jestem w szoku, że przetrwała tyle lat w tak dobrym stanie…

niemczyn krzyż kapliczka (48)

Zachodniego krańca wsi Zdroje strzeże bardzo ładny krzyż drewniany typu Boża Męka (Arma Christi). Co to oznacza? A to, że zdobią go detale nawiązujące do cierpienia Chrystusa umęczonego na krzyżu. Na podlaskich krzyżach możemy najczęściej spotkać: kielich liturgiczny z monstrancją, koronę cierniową, młot, którym przybito dłonie i stopy, włócznię, którą przebito serce, obcęgi, którymi wyciągnięto gwoździe z ran Jezusa, drabinę, po której wspięto się po ciało Ukrzyżowanego. Rzadziej widywałam rękawice,  dzban, kości do gry, czyli pozostałe przedmioty wspominane przez Biblię w opisie śmierci Jezusa. 
Zwróćcie uwagę na nietypowy, sześcioboczny profil krzyża.

architektura krajobrazu

Dojeżdżamy do Jezierzyska – to jedna z moich ulubionych i najbardziej fotogenicznych wsi. Zawsze tu zwalniam i robię dziesiątki zdjęć. Fotografii domu widocznego poniżej mam już mnóstwo. Ten murowany, częściowo otynkowany budynek  z 1899r. posiada drewniany ganek z cudnymi, spiralnymi kolumnami.  W mojej okolicy nie ma więcej (a może o czymś nie wiem…?) zdobionych w ten sposób ganków. Na południe od Białegostoku, w pobliżu Narewki i Białowieży ten motyw był bardziej popularny.

 Za taki dom jak ten dałabym się pokroić, nie mogę się napatrzeć jak pięknie ma ułożoną cegłę w szczycie 🙂 To mój ulubiony murowany budynek w tej okolicy. Ciekawe czy dach ganku wyglądał tak od zawsze, czy może kiedyś był dwuspadowy…?

Jadąc z Jezierzyska skręciłam w Niemczynie w prawo. Niemczyn to jedna z najpiękniejszych miejscowości, uwielbiam tu wracać. Zawsze uda się wypatrzeć coś nowego. Tym razem zwróciłam uwagę mały krzyżyk na malowanym fundamencie. I płot ze starych, nierównych desek. Taki nieidealny płot to jeden z elementów mojego wymarzonego ogrodu.  

 

architektura krajobrazu

Ten krzyż  pochodzi dokładnie z 1852r. Przy skrzyżowaniu stoi drugi, niemal identyczny, różniący się inskrypcją. Próbowałam rozszyfrować napis, ale jest pełen archaizmów, litery miejscami przypominają bardziej znaki cyrylicy niż te alfabetu łacińskiego. Mam rozczytane pojedyncze wyrazy, jednak by złożyć je w całość musiałabym odbić  je węglem na papierze. 

architektura krajobrazu

Kolor turkusowy chyba zrobił w Niemczynie niezłą karierę. Trzeba przyznać, że wygląda nieziemsko i pięknie przykuwa wzrok w stronę ganku. Obok stoi dom cały pomalowany identyczną farbą. “Pasteloza” w tym wydaniu przypada mi bardzo do gustu 🙂 

Z Niemczyna pojechałam w kierunku Brzozówek. Miejscowości o tej samej nazwie jest tutaj kilka. Brzozówka Ziemiańska, Brzozówka Koronna i Brzozówka Strzelecka. Ziemiańska i Koronna niemal stanowią całość i przyznam, że zawsze mam problem z ich odróżnieniem. Po drodze można zobaczyć taki krzyż. Pewnie część z Was już zwróciło uwagę na kute zwieńczenia kapliczek i krzyży. Poza dość oczywistym motywem krzyża można dostrzec promieniste słońce i księżyc. Już wszystko wyjaśniam. Wierzenia pogańskie bardzo mocno przeplotły się z chrześcijaństwem. Słowianie uznawali księżyc za symbol sił żeńskich, utożsamiali go z cyklem życia, płodnością, był również wyznacznikiem upływającego czasu. Można się doszukiwać analogii między bóstwami słowiańskimi reprezentowanymi przez księżyc a postacią Matki Boskiej. Samą Maryję bardzo często przedstawia się w sąsiedztwie księżyca i gwiazd, na błękitnym tle. Bóstwa nadrzędne kojarzono ze słońcem, które jest stałe i ma większą władzę nad otaczającym światem – wyznacza pory dnia i pory roku. Symbolika słońca wymieszała się z cechami przypisywanymi chrześcijańskiemu Bogu. I tak to zostało – promieniste słońce umieszczone ponad księżycem, powielane setki lat przez ludowych twórców. Czy takie przenikanie się wierzeń i tradycji nie jest piękne i niesamowite…? 

Napisy na kapliczkach i krzyżach dostarczają potężnej dawki wiedzy. Dzięki nim wiemy czego obawiali i lękali się ówcześni. Prym wiodły wojny, kataklizmy, nieurodzaj, choroby i epidemie – jak się okazuje bojaźnie dość ponadczasowe.  To co dziś postrzegamy jako błędy ortograficzne i stylistyczne, to w rzeczywistości zapis gwary,  świetny dowód ewolucji języka. Jedni inskrypcje wykonywali samodzielnie; drudzy zlecali ich naniesienie osobom potrafiącym pisać. Tak, polska wieś bardzo długo była niepiśmienna i nie uważam tego za jakikolwiek powód do wstydu. Zwróćcie uwagę na napis na kapliczce z 1960r., pojawia się tam słowo “fundatory” i znane wszystkim zastępowanie litery “i” znakiem “j” (a czasem też y). Samo nazwisko też brzmi ciekawie – znam je w wersji Choruży, Choraży, Chorąży. W mojej rodzinnej wsi stoi kapliczka ze słowem “amarykański”. Oj można by wymieniać i wymieniać. Jeśli uda mi się “rozszyfrować” napis z kamiennego krzyża w Niemczynie będzie tego więcej. Te słowa, które udało mi się odczytać były na tyle zniekształcone, że nie byłam w stanie domyślić się treści pozostałych. 

Było już sporo o krzyżach i ich symbolice. Jednak najbardziej pierwotną formą obiektów sakralnych są kapliczki słupowe, nazywane również latarniowymi. I tutaj wrócę do wątku poruszonego na początku historii. Jak wspominałam, przypuszcza się, że pierwsze kaplice latarniowe mają związek z słupami wznoszonymi przez Słowian w miejscu śmierci. Szczątki ludzkie zbierano, palono, a kości i umieszczano w słupach drewnianych z wydrążoną skrytką. Jak by nie było, kapliczek słupowych ubywa w szybkim tempie. Innym typem kapliczki, jest kapliczka domkowa. Czyli taka murowana (rzadziej drewniana), z oknem bądź wnęką i zadaszeniem. We wnęce stawiano figurkę Maryjną kwiaty, obrazki z wizerunkami świętych, wianki i suszone kwiaty, a także chleb, sól i święconą wodę. Teraz w kapliczkach domkowych zwykle możemy znaleźć sztuczne kwiaty… albo solarne LEDy lub światełka na baterie 😉 

Krzyże i kapliczki często są zdobione wiankami, kwiatami, taśmami z chorągiewkami i kolorowymi wstążkami. Te ostatnie wymienia się przed nadejściem świąt kościelnych lub  przed majowymi różańcami. W Zielone Świątki i na Matki Boskiej Zielnej przytwierdza się gałązki brzozy i lipy. Czasem po skończonych zbiorach, w okolicach dożynek, krzyże zdobi się bukietami i oplata się wiankami ze zbóż i jarzębiny. Poniższe zdjęcia pochodzą ze wsi Wojtachy i drogi prowadzącej do B. Ziemiańskiej.

Gdy zaczynałam pisać ten post był czerwiec 2019r. Gdy kończę (wstyd), jest maj 2020r. I roku temu tu, na samym końcu umieściłam krzyż dwuramienny. Druga połowa wieku XIX przyniosła ze sobą epidemię cholery, która zdziesiątkowała ludność Białostocczyzny. Strach przed śmiercią i zarazą panował wśród ludności przed długie lata. Dwuramienne krzyże, nazywane karawakami miały chronić przed nadejściem moru. Karawaki są krzyżami dość wyjątkowymi, zwykle bardzo starymi, co najmniej 100 letnimi. Ich widok zawsze budzi we mnie przerażenie i współczucie. Szczególnie dużo krzyży cholerycznych można napotkać w krajobrazie gminy Janów (pow. Sokólski), gdzie cholera zebrała wyjątkowo krwawe żniwo. Mało zostało drewnianych krzyży morowych, oczywiste jest to, że karawaki żelazne (np. we wsi Trofimówka) lepiej zniosły upływ czasu. Ta z poniższej fotografii (m. Wojtachy), zachowała się w zaskakująco dobrym stanie. Inną drewnianą karawakę można zobaczyć we wsi Kopisk. Niestety parę lat temu stan drewna wymusił skrócenie krzyża.  Jeśli chcecie, złożę swoje zbiory zdjęć karawak z Podlasia i opiszę przebieg cholery nieco dokładniej. Bardzo dużo informacji na ten temat znajdziecie w książce R. Bujwickiego “Janów i okolice. Moja mała ojczyzna”. 

 

Ta postawiona na wzgórzu kapliczka jest widoczna z “krajowej ósemki”. Jadąc od Białegostoku w kierunku Augustowa zobaczycie ją mijając Krasne Folwarczne i patrząc na prawo. Może to będzie dobry moment by przejechać się na krótką wycieczkę po okolicznych wsiach?

 Krzyże przydrożne górowały kiedyś w krajobrazie wsi. Wysokie na 5-7 metrów widoczne były ponad dachami domów, a te stojące w polach można było dostrzec jeszcze z daleka. Były obiektami kultu i miejscem wykonywania obrzędów. Były świadectwem wiary, dziełami sztuki ludowej, echem dawnych wierzeń oraz świadectwem, że mimo upływu lat – wciąż lękamy się i pragniemy tego samego. 

 

 

 

 

 

 

 

Rok temu zaprojektowałam krzyż Arma Christi, który ozdobił moją rodzinną miejscowość. Został wykonany wspólnymi siłami przez moich sąsiadów. Jak nam wyszło? Zobaczcie sami tutaj: KRZYŻ PRZYDROŻNY

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *