BLOGWieś z duszą

Kozłowy Ług, Boratyńszczyzna

czerwona paproć blog ogrodniczy podlasie puszcza knyszyńska

Za oknami już całkiem zielono i zdaje się, że nie pamiętamy śniegu, który doprowadzał do przekleństw i zachwytów na przemian. Co jak co – trzeba przyznać, że moje kochane puszczańskie wsie wyglądały w zimowej szacie bajecznie.

Tym razem wybraliśmy się na wycieczkę do Kozłowego Ługu i Boratyńszczyzny. Oczywiście spontanicznie, nie wiedząc, jakie widoki zastaniemy 🙂 Takie szybkie wyprawy parę kilometrów za Białystok zawsze są najlepsze!

czerwona paproć blog ogrodniczy podlasie puszcza knyszyńska

Obie wsie są miejscowościami typu ulicowego – jak większość miejscowości tej okolicy. Ich układ zachował się doskonale i daje się rozpoznać po pierwszym spojrzeniu. W obu położonych bardzo blisko siebie wsiach,  mnóstwo jest pięknych chatek – zarówno tych pieczołowicie utrzymywanych przez właścicieli, jak i tych nieco bardziej poturbowanych przez los. Jednak te drugie dostarczają najwięcej informacji o starej architekturze.  

czerwona paproć blog ogrodniczy podlasie puszcza knyszyńska

I jak to zwykle bywa, nowe często zderza się ze starym. Powyżej widać domek w trakcie modernizacji z pozostawionym przy nowej rynnie łańcuchem. Taki łańcuch to zastępstwo typowego odpłwu – woda całkiem nieźle po nim spływa, nie rozpryskując się na elewację. Ogniwa sięgają samej ziemi i dobrze tłumią uderzający w grunt strumień wody. Ten łańcuch pokrył się malowniczo lodem, zupełnie jak za dotknięciem Królowej Śniegu z baśni Christiana Andersena. 

czerwona paproć blog ogrodniczy podlasie puszcza knyszyńska

Trochę poopowiadam Wam o roślinach szczególnie atrakcyjnych zimą. I pominę kwestię tujek, lizakowych sosen szczepionych na pieńku i innych atrakcji ogrodów współczesnych. A dlatego, że w tradycyjnym, historycznym ogrodzie wiejskim roślin zimozielonych nie było. Kojarzone były z lasem – miejscem zamieszkałym przez nieposkromnione moce. Nie było i już. To co się trafiało to rodzime jałowce pospolite, wiązane z opiekuńczością czy cisy, które kiedyś rosły na terenie niemal całego kraju. Trafiały się też świerki, ale nie te małe i ozdobne, chętnie nasadzane w ogrodach, tylko te pełnowymiarowe, leśne świerki pospolite. Współczesne gusta i potrzeby nieco się zmieniły – dobrze i z umiarem wkomponowane w luźne i naturalistyczne rabaty krzewy czy drzewa iglaste w dobrze dobranych odmianach szkody dla krajobrazu nie robią, w końcu cechą historii jest jej zmienność. 

Zimową ozdobą jednego z ogrodów był głóg, którego czerwone owoce (o ile nie zostaną zjedzone przez ptaki) dość długo utrzymują się na gałęziach. Głóg to taka ciekawa roślina, która nie wiadomo czy jest bardziej krzewem czy drzewem. Osiąga kilka, do nieco ponad pięciu metrów wysokości, z wiekiem przechodząc z postaci gęstego krzaczaka w formę wielopiennego drzewka. W kształtowaniu pokroju drzewka pomagają jej sarny i inne zwierzęta roślinożerne, które ostrożnie, uważając na ciernie, zgryzają dolne gałęzie. A czasem pomagamy jej w tym sami, usuwając dolne gałęzie. Głóg to jedna z moich ulubionych roślin – ze względu na  gęste, wabiące owady kwiecie, koralikowe owoce i ten cudowny, niesforny pokrój. 

Suche kwiatostany – jedne z najbardziej niedocenionych zimowych ozdób. Te z powyższego zdjęcia są nieco słabym przykładem – chociaż prezentują się jak na mój zdziwaczały gust świetnie, to raczej powinny z tej rośliny zniknąć. Astry jesienne, jak już wcześniej pisałam, potrafią się samorzutnie rozsiewać. No, nie do końca samorzutnie – posiadają delikatny puszek, który pozwala nasionom unosić się na wietrze. Czasem astry uprzedzi silniejszy mróz, który przed wydaniem nasion skutecznie niszczy całą nadziemną część. Jeśli więc mamy w ogrodzie potencjalnych dezerterów – ucinajmy im kwiaty już w trakcie przekwitania. A potem albo spalmy, albo najlepiej zamieńmy w mocny, pożyteczny kompost. 

czerwona paproć blog ogrodniczy podlasie puszcza knyszyńska

Czasem do nietypowej urody oczy trzeba przyzwyczaić, lub jak kto woli – wyczulić. Zimą wcale nie jest “łyso”! O tej porze roku doskonale widać pokroje roślin. Jedne bezlistne gałęzie pochylają się płacząco w kierunku ziemi, jak te u modrzewia, zaś inne, kierują swoje pędy prosto ku niebu, tak jak widoczna poniżej, ogłowiona wierzba biała. Wtrącę ciekawostkę – modrzew nie jest jedynym drzewem nagonasiennym, tracącym swoje ulistnienie na zimę. Jego kuzyni – chociażby choina kanadyjska i miłorząb japoński podejmują tę samą decyzję. Dlaczego rośliny gubią liście? Udając się w stan spoczynku pozbywają się nadmiernej powierzchni parowania. W czasie, gdy trudniej jest o przyswajanie składników pokarmowych, wody i światła liście są dodatkowym obciążeniem. Rośliny nie śpią jednak zupełnie – ich metabolizm jedynie zwalnia do granic możliwości. Na przeszkodzie wciąż stoją zimne wiatry, zabierające im wodę, której nie mogą łatwo pobrać z zamarzniętej gleby. Z młodej, cienkiej kory wciąż ucieka wiele wilgoci! Dlatego tak ważne jest okrywanie wrażliwszych gatunków na czas zimnych wiatrów. I dlatego śnieg, chroniący ziemię i pędy przed nadmiernym parowaniem jest bardzo ważny w przyrodzie. Ponadto – pod śniegiem wcale nie jest tak zimno! Dla większości roślin to całkiem przyjemna kołderka. I niezły rezerwuar wody na wiosenny start 🙂 Oczywiście nie mam na myśli szalenie intensywnych opadów mokrego śniegu, do których nie są przystosowane np. posiadające duże igły sosny. Zjawisko zwane okiścią jest dla nich wyjątkowo niebezpieczne. Ciężki śnieg oblepia ich pędy, doprowadzając do połamania gałęzi, a nawet całych drzew. Kto w tej zimy jeździł przez sosnowe bory doskonale widział efekty obfitych opadów ciężkiego śniegu; spadające drzewa przez jakiś czas paraliżowały ruch na szosach. Na trasie prowadzącej do mojej rodzinnej wsi naliczyłam ponad 50 połamanych drzew i to na zaledwie kilkukilometrowym odcinku drogi.

czerwona paproć blog ogrodniczy podlasie puszcza knyszyńska

Detale tego opuszczonego domu oplotło pnącze – chmiel zwyczajny. Nie jest to do końca rodzimy gatunek – najprawdopodobniej w wyniku uprawy skolonizował Europę objętą klimatem umiarkowanym. Jest bardzo ekspansywną rośliną i w krótkim czasie potrafi zagłuszyć swoich sąsiadów. To pnącze prawoskrętne. Bo nie wiem czy wiecie, zdolność owijania się pnączy jest uwarunkowana genetycznie. Jedne kręcą pędy tylko w prawo, inne tylko w lewo, a jeszcze inne potrafią oplatać się w każdym kierunku. Przy okazji dodam, że nie wszystko co jest pnączem się owija. Niektóre gatunki potrafią kręcić i łapać pędami gałęzie lub pergole a pozostałe… mają do tego celu wyłącznie korzonki, którymi wgryzają się w korę drzew, skały lub elewacje budynków. Dlatego sadzenie bluszczu pospolitego pod siatką przyniesie marny efekt; podobnie jak umieszczanie chmielu czy winorośli przy ścianie, bez kratownicy. Wyróżnia się też grupę pnączy pozornych, czyli roślin, które bardzo chciałyby rosnąć ku górze, lecz bez naszej drobnej pomocy słabo im to wyjdzie – tutaj jako przykład podam róże pnące, wymagające regularnego podwiązywania. 

czerwona paproć blog ogrodniczy podlasie puszcza knyszyńska
czerwona paproć blog ogrodniczy podlasie puszcza knyszyńska
czerwona paproć blog ogrodniczy podlasie puszcza knyszyńska
czerwona paproć blog ogrodniczy podlasie puszcza knyszyńska
czerwona paproć blog ogrodniczy podlasie puszcza knyszyńska

Niekończąca się historia okien. W moim domu mróz nie malował okien wcale, albo robił to bardzo lekko. Te kwieciste, fascynujące wzory pamiętam z okien mojej pierwszej szkoły. I z szyb starych PKSów, którymi dojeżdżałam do kolejnych szkół. Potem te wspomnienia zniknęły razem z ostatnimi silnymi zimami, zmianą okien i pojawianiem się nowszych PKSów. 

 W tradycyjnym budownictwie polskim stosowano kilka rodzajów okien. W starych budynkach widujemy najczęściej okna skrzynkowe i okna polskie. Na wsiach zwykle były to okna polskie (czasem zaliczane do podtypu okna skrzynkowego). Konstrukcję okna stanowiła ościeżnica (podobnie jak w drzwiach), na której umieszczano 2 pary skrzydeł – jedne otwierające się do wewnątrz i drugie otwierające się na zewnątrz. W przeciwieństwie do typowych okien skrzynkowych nie posiadały krosna (dodatkowej “ramy” na zewnątrz skrzyni, na której poruszały się skrzydła). Zewnętrzne, otwierające się w stronę podwórza skrzydła miały jeden duży plus – w czasie wiatru same się doszczelniały w skutek docisku do ościeżnicy.  Pewnie często widzieliście poukładane w oknach na wacie suche kwiaty, bombki czy papierowe dekoracje. Współczesne okna nie zapewnią nam takiej frajdy, ale z pewnością zagwarantują cieplejsze wnętrze 😉 Okna polskie nie spełniają aktualnych standardów szczelności. Można kupić ich współczesne wersje, wyposażone w podwójne szyby i porządne uszczelki. Niestety cena takich unowocześnionych, ale wciąż rzemieślniczych okien jest dość wysoka. Bardziej przystępną alternatywą są typowe współczesne okna, których ramy wykonano z drewna, zachowując charakterystyczny dla okien polskich podział na skrzydła.

Okna w komorach, szczytach, w budynkach gospodarczych – te które nie posiadają tej charakterystycznej, obustronnie zamykanej przestrzeni wewnątrz – to zwykle okna krosnowe, czyli takie bez pełniącej rolę konstrukcji ościeżnicy. Ich skrzydła poruszają się wyłącznie na zewnętrznym, ustawionym równolegle do elewacji krośnie. 

Tutaj dobrze widać ościeżnicę i osadzone w niej zawiasy skrzydeł. Ach i ten nadokiennik, o niespotykanym wzorze!

czerwona paproć blog ogrodniczy podlasie puszcza knyszyńska
czerwona paproć blog ogrodniczy podlasie puszcza knyszyńska
czerwona paproć blog ogrodniczy podlasie puszcza knyszyńska
czerwona paproć blog ogrodniczy podlasie puszcza knyszyńska

Boratyńszczyznę od Kozłowego Ługu dzieli zaledwie szerokość rzeki Słoji, jednej z najdłuższych i najpiękniejszych rzek Puszczy Knyszyńskiej. Duża część koryta zachowała się w formie naturalnej – pełnej meandrów i starorzeczy.

Powrócę na chwilę do tematów roślinnych. Na zdjęciach poniżej uchwyciłam “klasyki” ogrodów historyczych. Miechunkę – bylinę o pełzającym kłączu i ozdobnym kielichu, skrywającym jadalny owoc. To zwykle miechunkowe lampiony zdobią przestrzenie między skrzydłami okien polskich. Te rośliny to pozostałość jakiegoś ogrodu – w gąszczu pokrzyw odnalazły się też śnieguliczki białe. Owoce śnieguliczek dobrze utrzymują się do samej wiosny. No, chyba, że ptaki… sami wiecie 😉  

czerwona paproć blog ogrodniczy podlasie puszcza knyszyńska

Gwiazdą poniższej fotografii są rdzawe, obumarłe na zimę pędy Asparagusa. Czyli szparaga 🙂 Nie jestem dobra w  odróżnianiu szparaga pierzastego i lekarskiego, więc nie powiem czy ten ze zdjęcia może być składnikiem zdrowego śniadania 🙂 Mogę tylko dodać, że lubi gleby próchnicze, przepuszczalne, nie gardzi glebami słabymi i piaszczystymi. Na pewno można śmiało go zostawić na zimę, bo prezentuje się świetnie! Nie jest to krzew, więc wiosną należy go wyciąć przy samej ziemi. 

Ten domek został podniesiony – zapewne w celu uzyskania użytkowego poddasza. Powierzchnie tradycyjnych domów często okazują się zbyt małe. Jednak większość budynków mieszkalnych, które widzimy na zdjęciach nie ma więcej niż 100 lat. Te najstarsze mają nieco inną konstrukcję i są jeszcze mniejsze.

Poniższy dom posiada wyjątkowo niski parter i bardziej wypłaszczony dach. Okna nie są wsparte na łątkach, osadzono je bezpośrednio w sumikach, bez dodatkowych łączeń i wzmocnień. Bale są masywniejsze, a prostopadła do drogi ściana jest znacząco dłuższa. Dom zdecydowanie wyróżnia się na tle pozostałych budynków mieszkalnych. Tak wyglądają najstarsze wiejskie chaty – zostało ich bardzo, bardzo mało. Zwykle pamiętają XIX wiek i zupełnie inny świat. Może ten budynek kiedyś był kryty strzechą…?  

czerwona paproć blog ogrodniczy podlasie puszcza knyszyńska

Takie domy często przedłużano o część gospodarczą. W tej przestrzeni trzymano zwierzęta, czasem wykonywano ją z gorszego drewna i nigdy nie ogrzewano. Obie połowy kryto wspólnym dachem. I tu tkwił feler takiej konstrukcji, gospodarcza strefa budynku szybciej osiadała i ulegała zniszczeniu, pociągając za sobą uszkodzenia wspólnego dachu oraz ścian, a co za tym idzie – całego budynku. Szukajcie takich domów – mało ich zostało. Warto się wybrać w okolice Walił i Krynek, parę tych chatek czeka na uwiecznienie obiektywem. Niektóre nawet mają strzechę!

czerwona paproć blog ogrodniczy podlasie puszcza knyszyńska
czerwona paproć blog ogrodniczy podlasie puszcza knyszyńska
czerwona paproć blog ogrodniczy podlasie puszcza knyszyńska

Ten ogród latem musi wyglądać cudownie. Suche badylki należą do malwy różowej. W swoich ogrodach też zostawiam pędy z nasionami na zimę. Natura najlepiej wie, jak i kiedy rozmnożyć rośliny. Najzdrowsze siewki tworzą się wprost w gruncie. Trzeba tylko potem wyczuć dobry moment na ich przesadzenie.  Wzmocnione, ale jeszcze nieuzbrojone w długi,  palowy korzeń sadzonki najlepiej przenosić na jesień. Można je zostawić na starym miejscu i  pozwolić malwom nieco pochłonąć ogród. 

czerwona paproć blog ogrodniczy podlasie puszcza knyszyńska
czerwona paproć blog ogrodniczy podlasie puszcza knyszyńska
czerwona paproć blog ogrodniczy podlasie puszcza knyszyńska

W obu wsiach można odnaleźć znajdujące się na pograniczu działki i drogi studnie. Jedna w Kozłowym Ługu (uchwycona na zdjęciach na samej górze postu) i jedna w Boratyńszczyźnie. Można więc wnioskować, że kiedyś każda z tych miejscowości posiadała po jednej, wspólnej dla całej wsi studni. 

czerwona paproć blog ogrodniczy podlasie puszcza knyszyńska
czerwona paproć blog ogrodniczy podlasie puszcza knyszyńska

Oczywiście obie wsie mają parę ciekawych, starych obiektów sakralnych. Między innymi dwie kapliczki domkowe. W jednej z nich brakuje już figury. Tu dodam pytanie od siebie – jeśli ktoś miałyby na sprzedaż starą figurę Matki Boskiej, podobną do tej ze zdjęcia poniżej – bardzo chętnie odkupię. Oczywiście taką pochodzącą z etycznego źródła, np. z domu przeznaczonego do rozbiórki lub remontu, nikomu nie potrzebną, ale absolutnie nie wyjętą z jakiejś istniejącej kapliczki.   

czerwona paproć blog ogrodniczy podlasie puszcza knyszyńska
czerwona paproć blog ogrodniczy podlasie puszcza knyszyńska
czerwona paproć blog ogrodniczy podlasie puszcza knyszyńska

Oś wsi Kozłowy Ług zamyka kamienny krzyż przydrożny, ukryty pod gałęziami starej lipy – rówieśniczki krzyża, pamiętającej wydarzenia tamtego okresu. Jeśli ktoś zna historię krzyża z poniższego zdjęcia – chętnie wysłucham. 

czerwona paproć blog ogrodniczy podlasie puszcza knyszyńska
czerwona paproć blog ogrodniczy podlasie puszcza knyszyńska
czerwona paproć blog ogrodniczy podlasie puszcza knyszyńska
czerwona paproć blog ogrodniczy podlasie puszcza knyszyńska

Do zobaczenia już niedługo – mam dla Was bardzo przyjemny zbiór wiosennych zdjęć 😉 

czerwona paproć blog ogrodniczy podlasie puszcza knyszyńska

2 thoughts on “Kozłowy Ług, Boratyńszczyzna

  1. Jak zwykle wędrówka z Tobą to sama przyjemność! Bardzo ciekawy post, na przykład nie miałam pojęcia o tych łańcuchach:)

    1. Bardzo, bardzo mi miło! Mam nadzieję, że jeszcze czymś uda mi się zaskoczyć 🙂 Pozdrawiam serdecznie 🙂

Skomentuj czerwonapaproc Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *